Pradzieje
12 grudnia, 2006O gminie
12 grudnia, 2006
W pobliżu dawnego domu Klemensa Kuli – Kulińskiego i Darmasa (ul. Zakościelna) stwierdzono istnienie lochów prowadzących w stronę Jakubowic. Sklepione z czerwonej cegły przejścia, z kutymi bramami mają się również znajdować pod starą remizą strażacką (tzw. „szopą”), z wylotem koło tzw. księżych stawów. Podobno w czasie dużych upałów w lochach znajdowano ochłodę.
W przeszłości zdarzało się, że niespodziewanie zapadały się w Rynku autobusy, co tłumaczono tym, że pod nawierzchnią są rozliczne lochy.
Z przekazów ustnych znane jest wydarzenie z lat 20 -tych XX w. jakoby gdzieś w pobliżu działoszyckiego Rynku zapadła się ziemia. Jeden z miejscowych śmiałków, choć człowiek w podeszłym wieku , wziąwszy w rękę lampę naftową udał się widocznym przez wszystkich korytarzem na spotkanie z nieznanym. Śmiałek ów już jednak stamtąd nie powrócił i wszelki słuch o nim zaginął?
Przypuszcza się, że kościół pełniący także funkcję obronną miał dwa dodatkowe wyjścia, w stronę plebanii i miasta. Ze względu na swoje położenie ludzie znajdowali tutaj schronienie, być może przed najazdami Tatarów (1241), Szwedów (1655-57), Węgrów, Kozaków, Rosjan (1794), czy w okresie powstania styczniowego (1863-64).
Pewnego razu szwedzki oddział napadł na Działoszyce, a potem wracał ze zdobyczą do Pińczowa. Wówczas chłopi ze Stępocic, Lipówki i Węchadłowa napadli na Szwedów, zabijając sześćdziesięciu żołnierzy. Następnie ich ciała wrzucili do wyschniętej studni koło Zagórza, a spłoszony koń uniósł do lasu zwłoki oficera. Do dzisiaj mieszkańcy Lipówki i Stępocic opowiadają, że w miejscu tej bitwy czasem widać olbrzymiego konia płynącego w powietrzu.
Na drugi dzień Rosjanie opuścili wieś, zostawiając zabitego. Właściciel karczmy w jego płaszczu znalazł zaszyte pieniądze i złote kosztowności. Następnie pochował ciało na miejscu zbrodni, stawiając tam figurę św. Anny Do dziś stoi obok zabudowań Kazimierza Puchały. Wieczorem, co pewien czas, słychać tu głuche wystrzały podobne do uderzenia grubym kijem o deski stodoły. Przechodzący tędy ludzie żegnają się nabożnie i jak najszybciej starają się oddalić od tego strasznego miejsca.
Według „wieści gminnej” ludzie przechodzący tędy wieczorami, przy świetle księżyca, widują kobiecą postać i słyszą jej płacz i szlochanie.
Świetnym kowalem we wsi Przytyk był Ksawery Leszczyński. Potrafił podkuć konia, naprawić maszyny rolnicze. Starsi mieszkańcy wspominali, że w czasie I wojny światowej Austriakom naprawiał armaty. Potocznie nazywano go „Ksawer”.
Pod koniec sierpnia lub początku września 1944 r., w okresie tzw. „Republiki Pińczowskiej”, w rynku działoszyckim pojawił się niemiecki oddział. Zaskoczeni tą sytuacją partyzanci, początkowo pochowali się w bramach domów. Potem opanowali panikę i rozpoczęła się gwałtowna strzelanina. Walka skoncentrowała się w pobliżu pomnika Tadeusza Kościuszki, stojącego wówczas na środku rynku, gdzie teren był całkowicie otwarty. Wśród największego terkotu broni maszynowej, z pobliskiej restauracji wytoczył się pijany „Ksawer” i zaczął krzyczeć: Chlopaki co wy robita, przecież możecie zrobić se krzywdę, jeszcze się pozabijacie. Jednocześnie pokazywał pojedyncze gesty. Takie zachowanie się człowieka bez broni wywołało konsternację wśród strzelających przeciwników. Wszystko w rynku ucichło. Nagle jakiś Niemiec rzucił granatem w stronę „Ksawera”, którego odłamek ranił w rękę. Pomocy udzielił mu działoszycki lekarz Karol Grębowski.
Właściciel pola, człowiek wykształcony i pełen powagi, ze zdziwieniem oglądał to niecodzienne wydarzenie. Później, niechętnie o tym mówił.
(Na podstawie szkicu Genowefy Pilniakowskiej – Spełnione marzenia, Działoszyce 29 V 1983 r.)
Kolejną miejscową legendą jest legenda o złotym cielcu. Według znawców judaizmu pod tą postacią Żydzi czcili Jahwe. W opowieściach wielokroć przewija się tajemnicza figurka przedstawiająca byka a wykonana ze szczerego złota. Wg podań cielec ten znajdował się w działoszyckiej synagodze i w okresie działań wojennych został gdzieś ukryty. I właśnie o miejscu rzekomego ukrycia cielca krążą dwie legendy. Pierwsza z nich mówi, że cielec ów został ukryty w jednej z piwnic kamienicy znajdującej się w Rynku, gdzie przez cały rok znajduje się woda.
I tu szkopuł dla ewentualnych poszukiwaczy, gdyż dowiedzieliśmy się, że w około 80% piwnic znajdujących się pod kamienicami w Rynku istotnie przez okrągły rok jest woda
Kolejna opowieść jest bardziej tajemnicza, a mówi o miejscu ukrycia cielca następująco: w którejś z ksiąg żydowskich istnieje zapis o godzinie i konkretnym dniu roku, w którym księżycowy cień wieży chrześcijańskiego kościoła wskaże w szczerych polach miejsce jego ukrycia…
Ile w tych opowieściach prawdy nikt naprawdę nie wie i tak jak na wszystkie legendy i podania należy patrzeć na nie z przymrużeniem oka.
Na podstawie przekazów ustnych oraz książki
Adama Sznajderskiego, Działoszyce 2000, Tuchów 2001
opracował Paweł Kamiński